25.04.2009 roku w ramach XII Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Bluesowej BLUESTRACJE w Miejskim Domu Kultury „BATORY” o godz. 17:00 wystąpi gwiazda muzyki bluesowej – Magic Slim
MAGIC SLIM & THE TEARDROPS (USA) Magic Slim to żyjąca bluesowa legenda, uosobienie "klasycznego bluesmana". Urodził się jako Morris Holt, w kolebce bluesa, w stanie Missisipi, 7 sierpnia 1937. Rodzice pracowali na farmie, którą dzierżawili. Żyli z tego, co wyhodowali u oraz z tego co wraz z dziećmi zarobili na zbiorach bawełny. To właśnie obsługując maszynę do odziarniania bawełny trzynastoletni Morris stracił palec. Przedtem zdążył objawić swe muzyczne talenty, śpiewając i grając na pianinie w kościele. Ponieważ po wypadku pianino z przymusu poszło w niepamięć, Morris z konieczności przerzucił się na gitarę. Jego pierwszy instrument był ręcznej roboty: składał się z wyciągniętego ze szczotki sznurka rozciągniętego na ścianie. Choć ceną za tę "gitarę" było lanie, Slim jakie dostał od matki za popsucie szczotki, to właśnie muzyczny chrzest bojowy, jakim niewątpliwie było granie na takim instrumencie, zapewne zdeterminował charakter jego muzyki: szorstki, "przybrudzony", bardzo naturalny, wyraźnie wskazujący na południowe korzenie. Stąd też ogromna prostota w jego graniu: Slim nie używa efektów tak popularnych wśród młodszych gitarzystów. Mówi, że gra na gitarze takiej, jak tysiące innych ludzi, a oryginalne brzmienie jest pochodną wkładanego w muzykę wyczucia, a nie osiągnięć techniki. Dziś jego charakterystyczny ton można usłyszeć zarówno w obskurnych knajpkach małych miasteczek Południa, klubach bluesowych w Chicago, jak i w wielkich salach koncertowych światowych metropolii.
Przełomem w muzycznym życiu Slima była odbyta w 1955 roku podróż do Chicago, wielkiego industrialnego ośrodka Północy. Wpisuje się ona w wielką afroamerykańską migrację: podobną drogę odbyły tysiące ludzi poszukujących lepszego życia. Morris pojechał, by grać z Magikiem Samem, którego znał z Missisipi. To od Sama dostał wskazówki co do gry na gitarze. Razem z nimi przyszedł przydomek: "Slim" dlatego, że Morris, przy wysokim wzroście, był w tamtym czasie bardzo szczupły, a "Magic" dlatego, że bardzo szybko się uczył wszystkiego, co mu Sam pokazywał. Najważniejszą radą była ta, by grać po swojemu, i unikać naśladownictwa. By szukać swojego brzmienia.
Slim wykonał zadanie w stu procentach: jest jednym z tych gitarzystów, których poznaje się już po pierwszych dźwiękach. Część tajemnicy kryje się w sposobie, w jaki Slim interpretuje technikę slide... bez użycia slide'u, czyli metalowej rurki używanej do "ślizgania się" po strunach. Slim, zamiast rurką, jeździ palcem. Niby takie proste, a jednak nikt nie potrafi tego brzmienia podrobić! Gitarzystom, chcącym je skopiować, nie pomogą długie godziny ćwiczenia - Magic nie ćwiczy, po prostu gra tak, jak czuje. Intuicji pozostawia też set listę: nigdy nie spisuje kolejności utworów przed koncertem. Wychodzi, gra jeden utwór, patrzy na reakcję publiczności, i dopasowuje repertuar do jej nastrojów. Zazwyczaj są szampańskie, a cała sala śpiewa i tańczy w takt muzyki. Naturalność i bezpretensjonalność są w cenie zawsze i wszędzie.